czwartek, 7 sierpnia 2014

7 żywieniowych grzechów

Nie ma diety cud. Zapamiętaj to raz na zawsze. Jest tylko idealne żywienie dostosowane do Twoich potrzeb. O jakie potrzeby tutaj chodzi? O potrzeby nie tylko fizyczne, ale także mentalne. Bowiem każda z nas ma inny kanon piękna, o innej sylwetce marzy. Dla jednych z nas jest to płaski brzuch i szczupłe uda, dla innej widoczne mięśnie na całym ciele.
Ja także mam w głowie "swoje idealne ja", do którego dążę. Niestety wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy. Szczególnie w dziedzinie żywienia, gdyż moją słabością jest jedzenie. I nie ważne jak dużo będę biegać, podnosić ciężary, skakać na skakance czy robić brzuszki- do mojego ideału mi daleko. Zdaję sobie sprawę z tego, że największą pracę powinnam wykonać w kuchni, a nie na siłowni. Dlatego powolutku staram się wykluczać złe nawyki z mojej diety. A mam ich kilka. Dziś zrobiłam sobie rachunek sumienia i spisałam swoje główne grzeszki. Pomaga mi to w planowaniu diety i ścieżki do osiągnięcia fit-sukcesu.




Moich 7 grzechów głównych:

1. Jedzenie pod wpływem emocji - nie chodzi tylko o te negatywne jak stres, złość czy smutek, ale także o te dobre. Gdy jestem szczęśliwa pozwalam sobie na lody w parku czy wyjście na pizzę. Nie byłoby w tym nic złego gdyby to było raz na miesiąc. Niestety, ale moje zmienne nastroje zbyt często wpływają na moje menu.

2. Zbyt obfite kolacje- szczególnie latem. Cały dzień nie chcę się jeść, a wieczorem po zakończeniu wszystkich obowiązków odzywa się mały głodek, który jest zaspokojony wielkim posiłkiem. Ponadto wszystkie spotkania towarzyskie odbywają się wieczorem. Jak nie spróbować dania, które znajoma zrobiła specjalnie dla nas? Trudno też się oprzeć paluszkom, które towarzyszą wciągającej grze planszowej. 

3. Jedzenie przed komputerem- tłumaczę sobie tym, że i tak mam już nałożone na talerzu więc nie zjem więcej. Uwielbiam jednak mieć dodatkowe zajęcie przy posiłku. Jeśli nie będzie to komputer to znajdę książkę, gazetę, krzyżówkę, a nawet etykietkę na opakowaniu. 

4. Orzechowe love- kocham orzechy i wszystko co jest o smaku orzechowym. Niby zdrowe i bogate w dobre tłuszcze i składniki odżywcze, ale także kaloryczne. Zbyt często sięgam zamiast po chrupką marcheweczkę (która swoją drogą REWELACYJNIE smakuje z masłem orzechowym) to po garść orzechów. 

5. Częste eksperymentowanie z dietami- paleo, Dukan, sokowa, wegetariańska, wegańska, śródziemnomorska, o niksim IG, o niskiej kaloryczności- wypróbowałam je wszystkie. Nie muszę chyba dodawać, że z większą szkodą dla zdrowa. Dobrze wiem, że najlepsze jest zbilansowane jedzenie. Wciąż jednak daję się namówić na jakieś eksperymenty żywieniowe. 

6. Po-treningowe posiłkiraz przeczytam, że białko, innym razem, że węglowodany proste, a jeszcze innym, że złożone. Wciąż jednak poszukuję swojego złotego środka na potreningowy posiłek. Sukcesem jest to, że jem po treningu. Jeszcze kilka lat temu chodziłam spać głodna i zdziwiona, że mi mięśnie znikają... ehhh.. młodość...

7. Podjadanie przy gotowaniu- "Bo przecież muszę sprawdzić jak smakuje" "Bo jestem tak strasznie głodna" "I tak mam to zamiar zjeść" "Toż to tylko mały kęs"- te i inne wymówki towarzyszą mi codziennie podczas gotowania.  

A teraz kolej na Ciebie. Weź kartkę i długopis. Zaparz swoją ulubioną herbatę (kawę). Wycisz komórkę, wyłącz Facebooka i zastanów się nad swoją dietą. Pamiętaj, aby nie popadać w skrajności. Nie besztaj się za jedzenie kawałka czekolady w niedzielne popołudnie. Zwróć uwagę na powtarzające się błędne zachowania. I tym razem zamiast popadać w kolejną drastyczną dietę postaraj się w każdym tygodniu wykluczyć jeden z punktów. Koniecznie daj mi znać jakie są Twoje słabości i nad czym musisz popracować.

Pozdrawiam
M.

3 komentarze:

  1. Moim największym grzechem a zarazem miłością są słodycze... I nie wyobrażam sobie z nich zrezygnować :) Póki co i tak dla mnie to dużo, że je ograniczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystkie grzechy popełniam z premedytacją :) życie jest za krótkie, żeby się tak bardzo ograniczać! wszystko z rozsądkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja czytałam, żeby nic nie jeść po treningu. Ah! Same sprzeczności przy tym fit życiu! A dlaczego nie można jeść przed kompem albo przy książce? ja to bardzo lubię i uważam, że w ten sposób oszczędzam czas :)

    OdpowiedzUsuń