W ostatnim czasie fitness staje się coraz bardziej
popularny. Blogi o tej tematyce wyrastają jak grzyby po deszczu. Czy to za
sprawą naszej Chodakowskiej, czy też wzrasta zainteresowanie fitnessem, ale
zauważam także nowy trend pt. „Zostać instruktorem”. Oczywiście nasz polski
rynek szybko się przystosowuje i coraz więcej szkół organizuje szybkie kursy , po których możesz
prowadzić zajęcia. Dlatego dziś chciałabym poruszyć nieco istotę zawodu
instruktora.
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://be-a-careers.com/ |
Zacznę od tego, że wyróżniam dwa rodzaje instruktorek. Pierwsze- dziewczyny po ukończeniu AWF-u, które zajmują się tym zawodowo. Drugie to te, które zajmują się tym hobbystycznie. Bardzo często są to osoby, które na co dzień zajmują się zupełnie czymś innym. W swoim życiu spotkałam kierowników wielkich firm, sprzedawców handlowych, nauczycieli czy też architektów, którzy wychodząc z pracy ciągną za sobą torbę ze sprzętem i lecą na siłownie. Jak już wspominałam nieraz- należę do tej drugiej grupy. Pora więc na chwilę prywaty i przedstawienie mojej historii.
Za namową starszej koleżanki pierwszy raz do klubu fitness
udałam się w wieku 16 lat. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że nie
rozumiałam wtedy istoty tych ćwiczeń, gdyż miałam WF w szkole i tam nie
musiałam płacić za ćwiczenia. Dopiero będąc na studiach zagranicznych
zakochałam się w zajęciach typu Extreme Step. Po powrocie do kraju brakowało mi
tego na tyle, że sama zostałam instruktorką. Aby móc pracować na stepie
musiałam najpierw uzyskać stopień podstawowy czyli Instruktor Rekreacji
Ruchowej o Specjalności Aerobik. Dopiero to otworzyło mi drzwi do szkoleń STEP.
Czekałam pół roku, aż zorganizuje się grupa w moim mieście. Szkoła ta nie była
światowej klasy, ale dała mi podstawy do dalszego rozwoju. Wraz z czasem i moje
zainteresowania się zmieniały. Szukałam nie tylko sposoby na siebie, ale także
nowych form rozwoju. Zaczęły się wyjazdy
do Warszawy, gdzie edukowałam się ze stepu, V-stepu, spinningu, Indoor
Cyclingu, anatomii i Pilatesu. Cały czas pracowałam na siłowniach, ale zarobki
jakie tam miałam nie były w stanie pokryć kosztów kursy. Dlatego uznałam to za
moje hobby- jedni kupują coraz nowsze modele telefonów- ja wydawałam zarobione
pieniądze na szkolenia. Kurs zaczęłam w 2008 roku. Pracowałam w 6 klubach.
Maksymalnie miałam 12h w tygodniu (oprócz normalnej pracy). Na wszystkie kursy,
szkolenia, warsztaty, wyjazdy wydałam w sumie około 10 000 zł. Ile
zarobiłam w fitness clubach? Trudno powiedzieć- zależy ile godzin miałam, ale
od 100 zł do 1 200zł/mc.
No właśnie- zarobki. Czy da się z tego wyżyć? Wydaje mi się,
że na dłuższą metę nie. Większość moich koleżanek, które zajmowały się tylko i
wyłącznie fitnessem szukało pracy w innych dziedzinach: nauczyciele WFu w
szkole, menedżer/ kierownik w klubie. Większość klubów daje umowy na zlecenie
więc choroba/ kontuzja odcina nas zupełnie od zarobków. Do tego nasze ciało
jest mocno eksploatowane więc należy wciąć pod uwagę odpowiednią regenerację.
Ważnym faktem jest tez to, że nasz organizm zaczyna się przyzwyczajać do
wysiłku. Dlatego w celu zachowania pięknej
sylwetki należy wspierać się dodatkowymi treningami (na które nie zawsze
starcza czasu i siły).
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.coast-fitness.com/ |
Jeśli więc zastanawiasz się nad zawodem instruktor to zrób
badania rynku czy jest na to zapotrzebowanie. Jeśli chcesz to traktować jako
hobby- czy masz na to pieniądze.
Jeśli nie chcesz być instruktorem, ale uczęszczasz na
zajęcia to proponuję, aby dobrym słowem, uśmiechem docenić nieco jego pracę.
Nie ma bowiem nic bardziej motywującego niż zadowolony klient. Serio- wiem z
doświadczenia.
Ja uwielbiałam moją instruktorkę od Zumby! Niesamowicie pozytywna osóbka :) Zarażała energią na cały tydzień! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ale to chyba wszedzie tak jest. Żadko kiedy instruktorzy żyja tylko i wyłącznie z kilku godzin zajęć. No to jest nie realne. Tak samo jest przy skokach spadochronowych. Loty są raz na jakiś czas i trzeba mieć jeszcze jakieś zajęcie.
OdpowiedzUsuńZawód trzeba dostosować do swoich oczekiwań, predyspozycji, możliwości. Warto kształcić się w wybranym kierunku, nie każdy pracodawca wymaga dyplomu nie mniej studia na pewno zwiększają szansę na dobre zatrudnienie.
OdpowiedzUsuń