Wiele razy natrafiałam w Internecie na 30 dniowe wyzwanie pośladkowe
polegające na robieniu przysiadów (30 Day Squat Challange). Kończyło się na
tym, że plan zapisywałam gdzieś na dysku, ale nigdy go nie wykorzystałam. Wydawało
mi się, że nie mam czasu na takie wyzwanie, bo przecież ćwiczę coś innego. Nic bardziej
mylnego! Bowiem wszystkie tego typu wyzwania są DODATKIEM do planu
treningowego. Co więcej, są zupełnie bezpłatne i może je zrobić każdy. Dlatego w dzisiejszym poście chciałabym poruszyć temat przysiadów.
POPRAWNE WYKONANIE PRZYSIADU
Pozycja początkowa: Plecy proste, ręce wzdłuż tułowia, nogi
w niewielkim rozkroku (na szerokość bioder)
Ruch: Zgięcie kolan z przesunięciem bioder do tyłu. Kolana
pozostają w jednej linii ze stopami (nie wychodzą przed stopy). Ciężar ciała na
piętach. Ręce przesuwamy do przodu. Schodzimy do uzyskania jednej linii bioder
z kolanami.
Powrót: Wracamy do pozycji początkowej. Wykonujemy wydech
napinając przy tym mięśnie brzucha. Napinamy pośladki (moja nauczyciela
mawiała- „Zepnij pośladki tak jakbyś miała 5 zł nimi przytrzymać’)
Dobrze wykonany przysiad wpływa na wyrzeźbienie pośladków. Ponadto zmuszane są do pracy mięśnie, które przyczynią się do szybszego spalania tkanki
tłuszczu. Pupa wcale nie będzie chudnąć, ale się podniesie i stanie się
krąglejsza- o to przecież chodzi!
O WYZWANIU- zasady
Aby widzieć rezultaty
należy stopniowo zwiększać intensywność. Stosuj się więc do podanego planu. Co się
stanie jeśli przegapisz jeden dzień lub wypada dzień odpoczynku? Przesuń dany trening na następny dzień. Przykład:
powinnaś zrobić 150 przysiadów, ale wypada w niedzielę, a to przecież jest Twój dzień odpoczynku. Nie ma problemu- robisz więc w poniedziałek i wszystko się przesuwa o jeden dzień.
Tak naprawdę czy będzie to 30 dni czy 35 nie ma najmniejszego znaczenia.
Najważniejsze, aby stale systematycznie zwiększać ilość powtórzeń. Na początku posta zamieściłam wam mini-plan (made by me). Możecie sobie wydrukować, wrzucić na telefon lub zapisać na komputerze.
Powodzenia!
Przysiady czynią cuda :) Strasznie je lubię. I widać efekty ;)
OdpowiedzUsuń