poniedziałek, 23 września 2013

Słowik vs Sowa

Podobno najlepszą porą na ćwiczenia jest godzina 16. Wtedy bowiem nasz organizm jest najbardziej wydajny i najlepiej przygotowany do wysiłku fizycznego. Kto jednak ma czas na ćwiczenia w środku dnia? Albo jesteśmy w szkołach, pracy albo właśnie się przemieszczamy w jakieś inne miejsce. Dlatego godziny treningowe przypadają zazwyczaj na poranki lub wieczory. Stąd też ludzie dzielą się na skowronki i sowy. Jak łatwo się domyśleć ta pierwsza grupa jest wstanie zerwać się z łóżka i ćwiczyć przy wschodzie słońca, gdy grupa druga dopiero dojrzewa na wieczorny trening. 

Zdecydowanie zaliczam się do skowronków. Wstaję mniej więcej o 5, lecę na spacer z psem, a wschód słońca oglądam razem z Shaun T. Często spotykam się z nieudawanym zachwytem innych. Słyszę "Ty to masz zaparcie" bądź "Podziwiam Ciebie, że tak rano wstajesz". A prawda jest taka, że nie ma tu nic do podziwiania. Ja po prostu lepiej funkcjonuję rano. Próbowałam wielokrotnie ćwiczyć wieczorem, ale jestem za bardzo zmęczona, senna albo najprościej w świecie mi się nie chce! I uważam, iż cała ta naukowa paplanina o tym kiedy powinno się ćwiczyć mocno rozmija się z realiami. Już dawno zatraciliśmy naturalny biorytm i nie ma o na siłę go tworzyć. Należy znaleźć porę, która odpowiada naszemu planowi dnia jak i naszym predyspozycjom. 
 








Tak na koniec przypomniała mi się pewna anegdotka. Będąc na obozie biegowym jedna osoba z uczestników zadała pytanie trenerowi Małgorzaty Sobańskiej kiedy najlepiej biegać. Spokojnym, pełnym profesjonalizmu głosem odpowiedział: " Ja to wolę z rana. Ma się wtedy z głowy."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz