Biegam Bo Lubię, Polska Biega, Biegam Żeby Pomagać,
Półmaratony, Maratony, Biegi Kresowe- zdecydowanie nasze społeczeństwo zaczęło
biegać. Szczególnie można to zauważyć wychodząc wieczorem na spacer. Zdarzyło
się ostatnio komuś NIE zauważyć jakiegoś biegacza? Bo mi nie. Dlatego dziś chciałabym
poruszyć temat biegania. W związku z tym, że jest to wątek, którego nie da się
ująć w kilku akapitach skupię się dziś na zawodach biegowych.
Jako że blog ten jest oparty głównie na moim doświadczeniu (czyt. błędach i sukcesach), poczuwam się w obowiązku do przedstawienia własnej historii
biegowej.
Tak naprawdę moje prawdziwe bieganie zaczęło się na studiach
w 2009 roku. Pamiętam jak razem z kolegą siedzieliśmy przed telewizorem i
oglądaliśmy reklamę leku IBUPROM. Bohaterka tego krótkiego filmiku opowiadała o
bieganiu w maratonach (i bólu umożliwiającym start w zawodach). Właśnie wtedy
zaświtał mi pomysł, że też tak chcę (nie łykać lek, ale biegać). Moje pierwsze
wyjścia nie były najlepsze. Nie umiałam przebiec kilometra bez zatrzymywania.
Gubiłam oddech, męczyłam się. Zawzięłam się jednak i tak udało mi się w 2010
roku stanąć na starcie Półmaratonu Warszawskiego. Tak - zaczęłam z grubej rury i
zapłaciłam za to kontuzjami i dużą niechęcią do tego sportu. Kiedy już się
od-obraziłam na bieganie rozpoczęłam treningi od nowa. Tym razem w odpowiednich
butach (tak , tak, pierwsze zawody przebiegłam w trampkach) i z planem w
głowie. Rok 2011 można uznać za mój rok biegowy. Tygodniowo przebiegałam 50 -70
km, wzięłam udział w trzech Półmaratonach, biegu na 10 km oraz Obozie Biegowym
pod okiem Małgorzaty Sobańskiej. Niestety, ale słowo "regeneracja" w
tamtym czasie nie istniało dla mnie. I nie chodzi o to, że nabawiłam się
kontuzji. Największy uraz powstał w mojej głowie, gdyż zniechęciłam się do
biegania. Spakowałam buty do pudełka i uznałam, że pora na separację. Do
biegania wróciłam półtora roku później.
Stąd też nasuwa się pytanie: Czy warto startować w zawodach?
I tu was zaskoczę, ale nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi. Wszystko zależy
od waszego charakteru i tego co was motywuje. Niektórych nakręca posiadanie
konkretnego celu. I do tego idealna jest określona data zawodów. Sprawia ona, że nie wchodzimy w debatę ze
sobą czy iść pobiegać czy nie. Kolejnym argumentem przemawiającym za startowaniem w zawodach jest atmosfera. Gwarantuję, że spotkasz tam tysiące osób, które dzielą z Tobą identyczną pasję. Po
jakimś czasie będziesz zauważać znajome twarze - co na pewno doda otuchy przed startem. Osobiście polecam
zawody w mniejszych miejscowościach, gdzie atmosfera jest bardziej rodzinna. W
moich rejonach odbywa się Bieg po Nalewkę, Bieg Filmowy albo Bieg Nocny. Ludzie pomagają sobie
tam nawzajem i cieszą się wspólną przygodą. Po biegu jest ognisko, spotkanie z
rodzinami, muzyka i zabawa. Niestety na większych imprezach już tego nie ma.
Wręczona zostanie butelka napoju, medal i pognasz w ogromną kolejkę po posiłek.
Jeśli więc szukasz miłej atmosfery to zaglądaj do mniejszych miast. Pamiętaj także, że to jest zabawa. Nie ma co się oszukiwać. Jesteśmy miłośnikami biegania, a nie zawodowcami.
Nie każdy jednak lubi zawody i nie ma w tym nic dziwnego. Wiele
osób nie przepada za tłumem i presją związaną z konkretną datą. Ich bieganie
polega na wyciszeniu się, odstresowaniu i braku jakiekolwiek przymusu. Jeśli
więc należysz do tej drugiej grupy do odradzam zawody. Niepotrzebnie Cię
zestresują i sprawią, że hobby zacznie być udręką a nie przyjemnością. Warto
jednak stawiać sobie jakieś cele. Czy to będzie dłuższy dystans, nowa trasa, a
może zawody z koleżanką / kolegą - nie ma znaczenia. Ważne, aby modyfikować nieco
swojego treningi biegowe, gdyż nasze ciało nie lubi stagnacji.
A Ty jakie masz doświadczenie w bieganiu? Jakie są Twoje
spostrzeżenia? Podziel się ze mną...
Uwielbiam zawody właśnie ze względu na atmosferę :) I za to, że podczas biegu nieraz klnie się na czym świat stoi, a tuż po przekroczeniu mety chce się spróbować jeszcze raz. Najciekawsze jest to, że tych emocji i euforii nie zrozumie osoba, która nie brała w tym nigdy udziału. Ostatnio spotkałam się z niezrozumieniem i stwierdzeniem, że zawody "to tylko ściganie się", a przecież tak naprawdę jedyną osobą, z którą naprawdę się ścigamy jesteśmy my sami ;)
OdpowiedzUsuńDobrze to ujęłaś: "jedyną osobą, z którą naprawdę się ścigamy jesteśmy my sami". Nie ma bowiem co oczekiwać, że wygramy te zawody. Nie jest to bowiem nasze źródło zarobku.
UsuńJa także spotkałam się z niezrozumieniem od strony bliskiej mi osoby. Na mecie półmaratonu powiedziała:" Wiesz Gosia ja nie wiem po co ty to robisz. To jest trochę bez sensu..."
hihihi, znów ta sama sytuacja! Czytam jakbym to ja to pisała! :) Bieganie to najcudowniejszy sport! <3 A wszystkie imprezy biegowe tylko pogłębiają te miłość! :) Pozdrawiam cieplutko!!!
OdpowiedzUsuńNie czuję się jeszcze gotowa do startu w jakimś zorganizowanym biegu. Sama zaczynałam bardzo powoli, żeby się nie zrazić, ale mimo to myślę że zrobiłam wielki skok w dziedzinie biegania. Ze 100 metrów do 7 kilometrów z kilkoma przerwami (zima). Uwielbiam biegać- uczy mnie to pokory, ale też wytrwałości w dążeniu do celu. I racja- każdy jest inny i każdego napędza co innego. Ale chyba warto chociaż raz spróbować udziału w takiej imprezie :D
OdpowiedzUsuńOsobiście wychodzę z założenia, że warto wiedzieć czego się nie lubi;)
Usuń