środa, 16 kwietnia 2014

Dzienniki żywieniowe- czyli jak jeść

Przeglądając przeróżne blogi i fora internetowe stwierdzam, że za mało mówi się o jedzeniu. A przecież to właśnie ono najbardziej wpływa na wygląda naszego ciała. Każdy z nas już wie , że sukces w odchudzaniu czy rzeźbieniu ( w sensie modelowania ciała) rozkłada się z następujących proporcji:  70% pracy to dieta, a jedynie 30% to ćwiczenia. I tu zaczynam się zastanawiać dlaczego bardziej popularni są trenerzy niż dietetycy? Dlaczego chcąc schudnąć idziemy najpierw na siłownię, a nie do dietetyka? 
Sama wielokrotnie podchodziłam do powiększenia wiedzy na temat odżywiania. Przerobiłam sporo diet i sposobów znalezienia TEJ diety idealnej...

Wszystko zaczęło się wraz z Internetem. Wiadomo- Internet- zbieranina wiedzy wszelakiej. Jeśli czegoś nie wiemy to spytamy wujka Google, a ona nam na pewno odpowie. Dlatego moje początki "dietetyczne" rozpoczęły się wraz z łatwym dostępem do wielkiego świata. Jednym z pierwszych forów, blogów była Vitalia. Tam właśnie zaczęłam czytać pamiętniki dziewczyn interesujących się sportem i dietą. Założyłam też swój własny dziennik, gdzie regularnie wpisywałam swoje wymiary. Co oferuje nam taka strona? Otóż za darmo możemy:
- założyć własny pamiętnik/ blog,
- wpisywać swoje postępy, wymiary ,
- śledzić inne blogi,
- wyliczyć swoje BMI oraz dowiedzieć się w jakim kierunku idziemy- czy nasz sposób jedzenia sprawi, że za kilka lat przytyjemy.
No i tyle z darmowych rzeczy. Jeśli się pokusimy (co też uczyniłam) można wykupić dietę na miesiąc lub więcej. Ceny są różne, a z tego co i ostatnio widziałam to powstały też pakiety z planami ćwiczeń. Jeśli chodzi o dietę, którą dostałam to nie było nic niezwykłego. Powiedziałabym standardowa dieta na daną kaloryczność. Teraz już wiem, że robiona dla mas i wrzucana wszystkim jednakowa. Zrezygnowałam z przebywania na Vitalii, gdyż oprócz mało indywidualnej diety zniechęcił mnie też poziom wypowiedzi internautek. A może dojrzałam do niektórych rzeczy i wiedziałam, że walka o byle kalorię nie ma sensu...

Zniechęcona Internetem sięgnęłam po literaturę. W danym czasie bardzo popularne była książki Ewy Chodakowskiej "Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską w 30 dni". O dziwo dieta była bardzo podobna jak w Vitalii, z taką różnicą, że w książce nie mogłam wymieniać posiłków. Ciężko jest codziennie gotować skomplikowane posiłki, a jeszcze ciężej robić co tydzień zakupy. Po kilku dniach rzuciłam książkę w kąt i postanowiłam, że pora na....

.... wizytę u dietetyka. Niestety z dobrym dietetykiem tak samo jak z dobrym trenerem. Trzeba się nieco poszukać, aby znaleźć kogoś profesjonalnego. Miałam dwa podejścia, gdzie za drugim zachęcona spektakularną przemianą koleżanki, trafiłam do Centrum Odchudzania i Zdrowego Żywienia. Jednak i tam nie dowiedziałam się nic nowego. Podstawy odżywiania mam już w małym paluszku więc po trzech tygodniach Pani Dietetyk powiedziała, że nie ma za bardzo co ze mną robić. W Centrum dowiedziałam się dwóch ciekawych rzeczy. Pierwsza z nich to taka, że zdrowy człowiek powinien wypróżniać się trzy razy dziennie (teraz wiem, że to prawda). Druga natomiast, iż przy moim trybie życia powinnam jeść zdecydowanie więcej białka. Ogromnym plusem chodzenia do dietetyka było także prowadzenie dziennika żywienia. Dzięki temu odkryłam jak często jem niepotrzebne rzeczy. 

Skoro już wiedziałam co i ile powinnam jeść to rozpoczęłam poszukiwania w jaki sposób mogę to zapisywać. Próbowałam prowadzić dokument w Excelu, zeszyt czy też aplikację w telefonie. Każde z nich testowałam około miesiąca. Na chwilę obecną monitoruję wagę i wymiary za pomocą aplikacji mobilnej, a zapiski jedzenia prowadzę w zwykłym zeszycie.

Wydaje mi się, że w dzienniku żywienia, należy zachować identyczną konsekwencję jak w planach sportowych. Często bowiem wydaje nam się, że robimy wszystko dobrze, a nasze ciało się nie zmienia. Kiedy jednak wszystko zapiszemy to zaczynamy czarno na białym widzieć jakie popełniamy błędy.Dlatego uważam , że jeśli posiadamy jakikolwiek sportowo- fitnessowy plan to oprócz monitoringu treningów należy także rozpocząć pracę z dzienniczkiem żywienia.

Tyle z moich żywieniowych przemyśleń.....





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz