Sezon biegowy uważam za rozpoczęty.
Od dłuższego już czasu zaczęła za
mną chodzi nieodparta chęć biegania. Z zazdrością spoglądałam na biegaczy
mijających mnie na chodnikach i ścieżkach rowerowych. Niestety mój grafik był
tak napięty, że nie miałam nawet jak wcisnąć wyjścia na zewnątrz i skupienia
się na treningu. Z nostalgią myślałam o tych dawnych czasach, gdy weekend to
nie był oglądanie filmów i zakupy, ale bieganie po okolicznych wioskach i
popadanie w swój własny świat. Ułożyłam sobie trening na marzec składający się
głównie z Jogi i Pilatesu. Może bym i przy nim wytrzymała, gdyby nie sen, w
którym biegałam. Uznałam więc, że moja podświadomość prosto z mostu mówi mi IDŹ
DZIEWCZYNO POBIEGAJ. Dlatego w niedzielę wieczorem przygotowałam sobie strój biegowy i dziś o
5.30 byłam już na bieżni. Ucząc się na błędach z zeszłych lat tym razem rozpoczęłam
swoje bieganie porządnie:
10 min rozgrzewki z rozciąganiem dynamicznym
20 min BIEG WŁAŚCIWY ( a raczej marszobieg 2’ BIEG 1’ MARSZ)
5 min ROZCIĄGANIA
5 min POWRÓT DO DOMU
Całość zajęła mi 40 min więc dorzuciłam jeszcze ćwiczeniami na
brzuch.
Taki trening biegowy zamierzam
powtarzać systemem Emilki- czyli co drugi dzień. Dany trening zrobię jeszcze 10
razy starając się uzyskać 20' biegu ciągłego. W środę dołączy do mniej mój Maciek więc zaczynamy od podstaw. Trochę
boję się wspólnych biegów, bo przyzwyczajona jestem do własnego tempa. Jeśli
chodzi o moje poranne treningi to jestem taki sportowy samolubek.
=]
OdpowiedzUsuń